Przyszłość Poczty Polskiej wisi na włosku. Jak uratować tę instytucję przed upadkiem?

| 20 lipca 2024

Mateusz Chołodecki w rozmowie z Mateuszem Perowiczem analizuje rynek pocztowy w Polsce i w Europie

Przyszłość Poczty Polskiej wisi na włosku. Jak uratować tę instytucję przed upadkiem? - Mateusz Chołodecki w rozmowie z Mateuszem Perowiczem analizuje rynek pocztowy w Polsce i w Europie

Temat problemów finansowych Poczty Polskiej wraca w debacie publicznej regularnie. Media co jakiś czas przypominają skalę zadłużenia tej instytucji, co wywołuje dyskusje wokół kształtu jej reformy. W firmie, w której zdecydowana większość spośród 63 tys. pracowników zatrudniona jest na etat oscylujący wokół płacy minimalnej, każda podwyżka wiąże się z setkami milionów nowych wydatków. Nie pomaga konkurencja – zarówno prywatna, np. ze strony InPostu, ale też wewnętrzna, wciąż rozwijana jest przecież Orlen Paczka. O wyzwaniach stojących przed Pocztą Polską z Mateuszem Chołodeckim, ekspertem w tej dziedzinie, rozmawiał Mateusz Perowicz.

W mediach pojawia się sporo artykułów na temat Poczty Polskiej. Są to raczej opinie krytyczne, pokazujące niedociągnięcia i zaniedbania w tej instytucji. Wygląda to trochę jak „podkładka” pod potencjalną sprzedaż lub jakąś gruntowną restrukturyzację w tej firmie. Wiemy, że niedługo mają zapaść kluczowe decyzje w sprawie przyszłości Poczty. Jak pana zdaniem będzie wyglądać przyszłość tej firmy?

Od wielu miesięcy konsekwentnie prezentuję stanowisko, którego sens zawiera się w dwóch elementach. Pierwszy jest taki, że Poczta Polska cały czas ma ogromny potencjał i jest to potencjał zupełnie niewykorzystany. Drugi element – rynek pocztowy w ostatnich dwóch dekadach przeszedł i wciąż przechodzi ogromne zmiany. To okienko, żeby dostosować Pocztę Polską do wymagań i oczekiwań klientów, a także zmieniających się warunków po prostu się zamyka. Dzieje się tak z kilku powodów.

Po pierwsze, Poczta Polska w pewnym momencie straci potencjał, który posiada, żeby dostosować się do nowych potrzeb. Po drugie, będzie to generowało koszty i problemy finansowe, z których trudno będzie wyjść. Trzecią sprawą, którą tak naprawdę zacząłem dostrzegać w ostatnich tygodniach, jest rosnące zniechęcenie Polaków do Poczty Polskiej w ogóle. Jesteśmy zwyczajnie tą instytucją zmęczeni i ja to zmęczenie zdecydowanie rozumiem. Dlaczego? To proste. Każda firma, żeby utrzymać się na rynku, musi zapewniać jakość, a na naszej Poczcie tej jakości nie ma.

Z czego to wynika i gdzie szukać genezy tego problemu?

Oczywiście teraz mówi się, że to wina ostatnich 8 lat, ale problem jest bardziej złożony. W 1990 r. ustawowo dokonano podziału Polskiej Poczty, Telegrafu i Telefonu, bo pod taką nazwą ta instytucja istniała od okresu przedwojennego. Wtedy podzielono ją na przedsiębiorstwo użyteczności publicznej „Poczta Polska” i Telekomunikację Polską. Od tego momentu właściciel Poczty, czyli państwo polskie, nie ma kompletnie żadnego pomysłu na tę firmę. Poczta Polska nigdy nie miała sensownej, długoterminowej strategii.

Jak doszło do tego, że w takim momencie historii, gdy wysyłamy najwięcej komunikatów, przekazów, paczek i przesyłek w dziejach ludzkości, czołowy operator rynku na nim sobie nie radzi?

To wymaga lekkiego sprostowania. Dużo mówi się o głównym konkurencie Poczty, czyli InPoście. InPost w 2023 r. pochwalił się, że globalnie, czyli nie tylko w Polsce, ale w całej Europie – we Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii – obsłużył ponad 800 mln przesyłek. Natomiast Poczta Polska tylko w Polsce ma tych przesyłek rocznie ok. 1,2 mld. Tylko w jednym kraju. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ten wolumen ilościowy, to okaże się, że Poczta Polska jest zdecydowanie największym podmiotem na rynku.

Największym, ale jednocześnie najbardziej opóźnionym w zakresie innowacji. Jak do tego doszło? Zwyczajnie, poprzez zaniedbania zarządu. Oczywiście możemy dyskutować, który prezes Poczty Polskiej miał lepszą koncepcję na działalność firmy. Proszę pamiętać, że mówimy o jednoosobowej spółce Skarbu Państwa, czyli takiej, w której na końcu to minister decyduje, co z daną firmą zrobić. Władze firmy nie dostrzegły, że rynek się zmienia i że do tych zmian trzeba by się jakoś dostosować, co w połączeniu z brakiem strategii przesądziło o złej sytuacji Poczty Polskiej.

Na stronie Poczty widnieje zakładka „strategia”, ale to raczej kilka slajdów z roboczej prezentacji.

Dokumentu, który określałby założenia strategiczne dla Poczty Polskiej, nie ma. Podam panu przykład z Francji. W tej chwili Philippe Val jest już od 11 lat prezesem La Poste. W listopadzie po 15 latach pracy z poczty austriackiej odszedł jej szef. Od 1990 r. mamy trzeciego, może czwartego prezesa Deutsche Postu. Rynek pocztowy, żeby osiągnąć swoje sukcesy, nie może mieć zmienianych zarządów co 2-3 lata, bo po prostu nie da się wtedy przyjętej strategii zrealizować, a to niestety bolączka Polski.

Może niecałej Polski, bo mamy przecież InPost. Proszę jednak zobaczyć, ile czasu upłynęło od ogłoszenia planów InPostu do momentu, kiedy zaczęli stawiać swoje automaty w całym kraju. To nie był rok, ani 2 lata, tylko 5-7 lat, i to z ogromnymi pieniędzmi.

Czy zagraniczne firmy pocztowe również mierzą się z wyzwaniami?

Pierwszy przykład – szwedzki operator pocztowy PostNord. Szwedzki rynek pocztowy został zliberalizowany w 1994 r. jako pierwszy w Europie. Przypuszczano, nie tylko w Szwecji, ale na całym świecie, że tamtejsza poczta krajowa zupełnie padnie, konkurencja ją przejmie, zapanuje wolny rynek itd.

Oczywiście zaraz po tym, gdy rynek został uwolniony, w Szwecji powstało niemal 200 operatorów, którzy próbowali konkurować z PostNordem. Obecnie ta firma wciąż nie ma istotnej konkurencji na rynku listów i posiada największy udział na rynku paczek w Szwecji! Konkurenci nie są w stanie jej wyprzedzić, ma ona bodajże 54% udziału w rynku.

Drugi przykład, chyba najbardziej sztandarowy, to niemieckie Deutsche Post. W latach 90. była to jeszcze państwowa firma, która jednak podjęła starania, by zmienić się w firmę logistyczną o globalnym zasięgu. Zakupiła więc amerykańską firmę DHL, a w tej chwili Deutsche Post jest największym operatorem pocztowym na świecie!

Trzeci, ostatni przykład dotyczy poczty szwajcarskiej, która świetnie funkcjonuje jako zupełnie państwowy podmiot, tak jak polski. Ta instytucja absolutnie wygrywa na zupełnie wolnym rynku przesyłek kurierskich w Szwajcarii.

Czego więc brakuje Poczcie Polskiej?

Żeby zarabiać na tym rynku, trzeba działać transgranicznie, transportować rzeczy z Azji do Europy i Stanów Zjednoczonych. Ciekawostka: ostatnie badania mówią, że Polacy są jednym z tych narodów europejskich, które najchętniej nabywają towary spoza swojego kraju. Wniosek z tego taki, że e-commerce jest nastawiony nie tylko na zakupy krajowe, ale także zagraniczne. Wiemy, że Amazon i chińskie portale (Shein, Temu, AliExpress) bardzo agresywnie wchodzą na nasz rynek, ale proszę sobie wyobrazić, że mimo tego Poczta Polska, jako jeden z największych operatorów pocztowych w Europie, w ogóle nie stworzyła tego rodzaju usług!

Co więcej, międzynarodowe regulacje pocztowe dają nie tylko taką możliwość, ale wręcz przewagę regulacyjną na rynku dla operatorów pocztowych, a Poczta Polska w ogóle nie wykształciła takiej możliwości. Dlaczego nie? Wielokrotnie pytałem, oczywiście nieoficjalnie, różnych pracowników Poczty Polskiej na różnych szczeblach i odpowiedź zawsze brzmiała: „Nie wiemy”. Usługi, których brakuje w ofercie Poczty Polskiej, świadczą Brytyjczycy, Niemcy, Szwajcarzy, nawet malutka Holandia.

Do tego trzeba mieć zaplecze technologiczne. Ile jest prawdy w narracji o całkowitym opóźnieniu Poczty Polskiej? Nowoczesne systemy okienkowe i nowe systemy monitoringu przesyłek są już testowane, gotowe do wdrożenia. Co więcej, ten system wypracowała spółka zależna Poczty Polskiej. Ile jest więc prawdy w opowieści o opóźnieniu technologicznym oraz braku pomysłów i koncepcji w Poczcie Polskiej?

Informacje dotyczące projektów IT nie są oficjalne, to plotki. Nie chciałbym spekulować, ale raczej słyszę, że niestety te projekty nie zostały jeszcze zakończone. Cały czas przechodzą fazę testowania i sprawdzania.

Nowoczesne programy IT znacznie pomogłyby Poczcie Polskiej i jej klientom, ale nie jest też tak, że obecny system naszej poczty jest przeszkodą, żeby to była firma, która w jakościowy sposób realizuje swoje usługi.

W czym więc tkwi zasadniczy problem?

Problem jest w pracownikach. Nie chodzi o to, że nie chcą pracować, tylko że rynek pocztowy w przeciwieństwie do telekomunikacyjnego opiera się na ludziach. Na rynku telekomunikacyjnym zwolniliśmy wszystkich. Mamy serwery i maszty, tam człowiek jest tym elementem, który jest potrzebny w bardzo niewielkim zakresie, natomiast na rynku pocztowym nie da się działać bez ludzi, nieważne, ile byśmy kombinowali.

Proszę sobie wyobrazić, że do niedawna Poczta Polska była największym pracodawcą w Polsce. W tej chwili pod względem liczby osób zatrudnionych wyprzedził ją pewien dyskont. Cały czas w Poczcie Polskie pracuje armia ludzi, w najlepszym tego słowa znaczeniu. 63 tys. osób pracuje głównie na etatach. To, co zabiło jakość w Poczcie Polskiej, to ciągłe zwolnienia. W ostatnich bodajże 8 latach zatrudnienie w Poczcie Polskiej zredukowano o 20 tys. osób!

To nie tak, że pojawiły się masowe zwolnienia, po prostu ci ludzie odchodzili na emerytury, zmieniali pracę itp., a na ich miejsce nie zatrudniano nowych pracowników. Tym, co dotknęło Pocztę Polską, o czym w przestrzeni publicznej nikt nie mówił, były konsekwentne podwyżki płacy minimalnej.

Proszę pamiętać, że wszyscy kurierzy z prywatnych firm, którzy przyjeżdżają do państwa, to ludzie na tzw. samozatrudnieniu, czyli prowadzący własną działalność jako podwykonawcy firmy kurierskiej. To nie jest specyfika stricte polska, tak dzieje się w całej Europie.

Tymczasem Poczta Polska ma wszystkich pracowników etatowych. Zastosujmy więc prostą matematykę. Ta firma zatrudnia 63 tys. pracowników, z czego 80% z nich na umowę o pracę za minimalne wynagrodzenie. Weźmy więc jakąkolwiek kwotę podwyżki płacy z ostatnich 10-15 lat i pomnóżmy to razy 50 tys. Nagle robi się z tego 150-200 mln wyższych kosztów w skali roku. Wzrost wydatków był tak duży, że ceny usług pocztowych nie doganiały i nie rekompensowały tych kosztów.

Proszę sobie wyobrazić, że w Poczcie Polskiej istnieje 100 związków zawodowych. Polskie prawo na to pozwala, nie ma żadnego limitu, wskazania, ile osób potrzeba, żeby założyć związek zawodowy. Nawet jeżeli nowy zarząd wchodził do spółki w ostatnich latach i mówił: „Dobra, mamy koncepcję na tę pocztę”, to najczęściej hamulcowymi zostawały właśnie związki zawodowe.

Dziś dochodzi do sytuacji, że związki zawodowe walczą nie tylko o podwyżki, ale też po prostu o swoje miejsce pracy i swoją firmę, bo poczta nie ma dobrych notowań. Nie ma mody na Pocztę Polską.

Jak zatem powinna wyglądać strategia? Jakie kierunki rozwojowe dla Poczty Polskiej trzeba wskazać?

Poczta Polska musi przede wszystkim bezwzględnie zawalczyć o jakość świadczonych usług, bo inaczej trudno będzie jej przekonać do siebie konsumentów. To nie jest kwestia prosta do rozwiązania. Od dłuższego czasu mówię, że Poczta Polska powinna być w jakimś stopniu rozczłonkowana, najlepszym wzorem jest model francuski.

Bez wsparcia finansowego w rozwój Poczty Polskiej nie uda się zrobić z niej dobrze działającego podmiotu gospodarki rynkowej. Proszę zauważyć, że PLL LOT jest dzisiaj dobrze prosperującą firmą. Osiągnęła 1 mld zł zysku za 2023 r. To państwo polskie dało wcześniej naszemu operatorowi lotniczemu potężny zastrzyk finansowy, aby mógł być w takim, a nie innym miejscu.

Bez wsparcia finansowego Poczcie Polskiej się to nie uda. Nie chodzi tu o kroplówkę, bo to błędne koło. Problem istnieje od wielu lat, bo dosypuje się trochę tu, trochę tam. Skończmy z kroplówką i zróbmy raz, ale porządnie, na zasadzie: „Dajemy wam pieniądze, ustalamy strategię. Macie konkurować na rynku, być dobrą firmą”.

Nie zapominajmy o naszym członkostwie w UE i o niedozwolonej pomocy publicznej. Rząd nie może w dowolnym momencie przeznaczyć każdej kwoty na rozwój Poczty. Kolejnym problemem jest też to, że Poczta nadal nie otrzymała rekompensaty za świadczenia powszechne w ubiegłych latach. Nadal czeka w ogóle na decyzję w tej sprawie. Pomoc publiczną musi zatwierdzić Komisja Europejska, ale nie robi tego zbyt pośpiesznie.

Niestety w zakresie pomocy publicznej poprzedni rząd popełnił kardynalny błąd. Może jednak cofnijmy się nieco w czasie. Na rynku pocztowym w Polsce istniał idiotyczny system rekompensaty i świadczenia usługi powszechnej, oparty o mechanizm funduszu kompensacyjnego. Polega on mniej więcej na tym, że jeden świadczy usługę powszechną, a wszyscy ci, którzy są na rynku, zrzucają się w ramach pewnego rodzaju daniny na tę rekompensatę. Krótko mówiąc, płacili za usługę, której sami nie mogli świadczyć.

Teraz problem polegał na tym, że fundusz kompensacyjny był tak ukształtowany, że nie brał pod uwagę rynku kurierskiego, tylko rynek listonoszy, na którym działała tylko Poczta Polska. Polegało to na tym, że Poczta Polska musiała w 80% sama zwracać to, co było jej należne! Pisałem o tym wiele lat temu, że powinno być to finansowane bezpośrednio z budżetu państwa. Tak zmieniły to inne kraje europejskie.

Popełniono jednak błąd – na jakimś etapie legislacyjnym uznano, że zmiana w prawie pocztowym nie wymaga notyfikacji w Komisji Europejskiej, a każda pomoc publiczna powinna być poddana notyfikacji, zanim wejdzie w życie.

Gdy zdano sobie sprawę z tego błędu, było już trochę za późno. Wniosek do KE też wpłynął trochę późno, a proszę pamiętać, że te notyfikacje trwają. Przyznanie notyfikacji pomocy publicznej dla LaPoste za podobny okres trwało niemal 2 lata. To pomniejsze błędy, ale wszystko rozbija się o brak strategii.

Mówił pan o tym, że Poczta Polska powinna świadczyć różnego rodzaju usługi. Jest pomysł, aby przejęła Orlen Paczkę. Czy to w ogóle ma sens? Poczta miała stawiać swoje paczkomaty, być konkurentem dla InPostu. Chyba nic z tego się nie wyszło.

Nie wierzę w to, że Poczta Polska przejmie Orlen Paczkę, dlatego że Orlen jest spółką giełdową, w której Skarb Państwa nie jest udziałowcem większościowym. Ma decydujący głos, natomiast istnieje jeszcze akcjonariat. Nie może to polegać na tym, że ktoś powie: „Dobra, ty weź sobie Orlen Paczkę”, bo ona też nie jest wydzieloną częścią koncernu Orlen.

Druga sprawa to historia. Skąd się wzięła Orlen Paczka? Zaczęło się od tego, że Orlen został zmuszony przez Skarb Państwa do przejęcia Ruchu, który, jak wiadomo, przez dekady zajmował się kolportażem prasy. Jego infrastruktura była więc zbliżona do infrastruktury pocztowej – obejmowała drukowanie, sortowanie i kolportaż gotowych gazet do słynnych kiosków. Kiedy czytelnictwo prasy zaczęło spadać na łeb, na szyję, co zresztą dalej postępuje, pojawiła się konieczność kupna zadłużonego Ruchu.

Poczta Polska powiedziała, że może to zrobić, ale musi zredukować infrastrukturę, żeby się nie dublowała, na co nie otrzymała zgody. Oczywiście to są nieoficjalne, kuluarowe informacje. Ostatecznie to Orlen kupił Ruch, na bazie którego zbudował później Orlen Paczkę.

Jestem zwolennikiem pomysłu, żeby Poczta Polska na wzór całej Europy wydzieliła ze swojej struktury oddzielny podmiot, który będzie się zajmował tzw. kurierką, jak np. DHL w Niemczech, GLS w Wielkiej Brytanii czy też DPD we Francji. Oni wszyscy wydzielili swoich oddzielnych operatorów kurierskich, którzy operują na rynku prywatnym.

To, że Skarb Państwa ma 2 podmioty na rynku logistycznym, jest według mnie idiotyczne. Po co inwestować w Orlen Paczkę, ale nie inwestować w Pocztę Polską? Ta sytuacja jest paranoidalna.

Podsumujmy. Spółka, która nie jest przeznaczona do spełnienia usług kurierskich, wydaje na to pieniądze, a równolegle istnieje podmiot, który walczy o przetrwanie i pieniędzy nie otrzymuje, chociaż jest właśnie do tego przeznaczony. Sytuacja kuriozalna podwójnie.

Jestem za tym, żeby na bazie Orlen Paczki, wspomnianego Ruchu, bo o nim też nie możemy zapominać, a także Poczty Polskiej utworzyć zewnętrzną spółkę, która by to wszystko objęła i zajęła się konkurowaniem na rynku z innymi operatorami. Powiedzmy sobie szczerze – Orlen Paczka jest podmiotem dynamicznie rozwijającym się, ale wciąż niewielkim. Z mojej perspektywy jest dobrze zarządzana. Kierunek rozwoju został prawidłowo zorganizowany, ale można to zrobić dużo lepiej.

Proszę sobie wyobrazić, że do każdej stacji benzynowej, w której da się odebrać paczkę z Orlen Paczki, dojeżdża codziennie samochód z zaopatrzeniem, bo przecież oprócz samej stacji benzynowej są to także sklepy i restauracje. Infrastruktura już istnieje, trzeba tylko dołączyć możliwość wysłania i odbioru paczki, co znacznie obniża koszty. Konsolidacja Orlen Paczki i Poczty Polskiej byłaby sensowna.

Może zaprosić jeszcze LOT i PKP? Przewozy i loty cargo w Polsce nie są zbyt mocno rozwiniętym rynkiem. Być może tak właśnie można by zbudować ten crossborder, o którym mówił pan, gdy wspominał o użyciu kompetencji LOT-u i PKP przy współpracy z Pocztą.

Właśnie tak! Myśląc o strategii Poczty Polskiej, biorę pod uwagę strategię właściciela, a nie zarządu. To właściciel, a więc państwo polskie, musi skoordynować całość horyzontalnie, tzn. objąć w strategii kolej, lotnictwo, zadania państwa w mniejszych miejscowościach i usługi finansowe. To wszystko musi być skoordynowane wszędzie. Gdzie w ostatnich latach się to wydarzyło? W Urugwaju!

W tym państwie przeprowadzono bardzo wysoko ocenianą reformę rynku pocztowego. Obecnie Arabia Saudyjska realizuje fenomenalny projekt przekształcenia państwa w wielki hub logistyczny o światowym zasięgu. Oczywiście nie chcemy się do tego kraju za bardzo porównywać, bo ma nieograniczone środki, ale tam panuje przekonanie, że poczta musi być częścią szerszej struktury. Jeśli więc chcemy reformy, która ma odnieść sukces, to musi być oparta o strategię, która obejmie różne gałęzie i obszary państwa.

Materiał pierwotnie ukazał się na łamach portalu klubjagiellonski.pl

no title

Zobacz jak rozwija się Aplikacja Pola i wspomóż ją!

Dowiedz się co możesz jeszcze zrobić, aby wspierać polskich producentów.

Zobacz także:

APLIKACJA POLA